Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdołają opłacić walącą się, wilgotną lepiankę, opuszczało ręce, nie starało się już nawet o poprawienie swego losu. Innym znów choroba odbierała siły i zdolność do pracy, wszyscy potrzebowali pomocy, tak moralnej jak materyalnej. Rektor Mordaunt opowiadał pani Errol, jak stopniowo stan rzeczy w oczach jego się pogorszał i przyszło w końcu do tego, że już i poradzić było trudno. Jeden tylko środek mógł skuteczny wpływ wywrzeć na tych ludzi: gdyby im kto dał nadzieję lepszego bytu w przyszłości, możeby odzyskali ochotę do pracy. Hrabia miał ten środek w swojej mocy, już samo odbudowanie owych mieszkań przywróciłoby przedewszystkiem zdrowie nieszczęśliwym, którzy w tej wilgoci pędzili życie.
Gdy pani Errol po raz pierwszy zajrzała do „Zaułka,“ serce jej ścisnęło się na widok nędzy, panującej wśród ludności; zwłaszcza dzieci blade, zgłodniałe, opuszczone przez matki chore lub niedbałe, wyciskały jej łzy z oczu. Przypomniała sobie swojego synka, rumianego, wesołego, mieszkającego w zamku wspaniałym, wśród wygód, zbytków, i w sercu dobrej matki powstała myśl piękna i szlachetna: postanowiła użyć pośrednictwa tego synka, by ulgę i pomoc przynieść nieszczęśliwym. Z opowiadań Cedryka wiedziała, jak dziadek go pokochał, jak mu