Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie. Pochlebiało to dumie starca, bo sobie wyobrażał, że te niezwykłe zalety są skutkiem wysokiego rodu i krwi szlachetnej. Nie zdając sobie sprawy z tego, co się działo w jego duszy, hrabia zaczął się przywiązywać do dziecka, które nawzajem okazywało mu tyle serdecznego uczucia. Nie litość wcale nim powodowała, gdy oddał los Hugona w ręce wnuka, ale miłą mu była myśl, że ten wnuk pozyska zawczasu przychylność ogólną. Dla tej samej przyczyny pojechał z nim do kościoła. Wiedział, jakie wrażenie wywoła widok pięknego chłopaczka o jasnych kędziorach i dużych oczach, pełnych łagodnego wdzięku; nie wątpił, że każdy, spojrzawszy tylko na niego, wykrzyknie zaraz: „wykapany ojciec!“ A pamiętał także doskonale, jak niegdyś o najmłodszym jego synu szeptano, gdy ukazywał się razem ze starszymi: „ten jeden na pana wygląda.“ Hrabia Dorincourt był dumny, wyniosły i dumę swą jedynie zadowolnić pragnął, przedstawiając urodziwego wnuka ludności okolicznej w kościele.
Parę dni przedtem odbyła się pierwsza próba konnej jazdy na skarogniadym kucyku; hrabia o podagrze zapomniał, tak był zachwycony odwagą Cedryka. Chciał być obecnym przy tej pierwszej lekcyi i na rozkaz jego groom Wilkins przyprowadził ładnego konika o błyszczącej sierści i rozwianej grzywie przed okna bi-