Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raz żona ze zmęczenia znów zaniemogła i leży. Ja wiem, że on i sam sobie trochę winien, jest niedołęga, mówiłem mu to nieraz. Ale w tym roku tyle nieszczęść i klęsk rozlicznych spadło na niego, że biedak doprawdy zasługuje na litość. Tymczasem rządca Newick zapowiedział, żeby się wynosił od pierwszego, jeżeli nie zapłaci. Czemże on zapłaci, kiedy grosza w domu niema? A jeżeli go z chorą żoną wyrzucą z mieszkania, to cóż oni poczną? Dzieci także jeszcze niezupełnie zdrowe. On prosi tylko o zwłokę, za parę miesięcy zapłaci niezawodnie.
— Ba! wszyscy oni tak mówią — mruknął hrabia — a za parę miesięcy będzie ta sama historya.
Cedryk stał tuż przy krześle swego dziadka i słuchał tej rozmowy z wielką uwagą. Wzmianka o szkarlatynie szczególnie go zajęła, wiedział, że to ciężka i niebezpieczna choroba, ubolewał bardzo nad dziećmi tego Hugona.
— Już jabym zaręczył za niego — mówił dalej rektor — Hugon jest sumienny, byle mu siły starczyły, najmie się gdzieś do roboty i zapracuje te pieniądze; przywiązany jest niezmiernie do rodziny, mówił mi właśnie wczoraj, że chętnie zostanie najemnikiem i wyrobnikiem, byle ich tylko z mieszkania nie wyrzucono. Niech wasza Dostojność raczy wziąć na uwagę, że żona z łóżka podnieść się nie może, dwoje młod-