Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-5.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kształcony, maniery ma doskonałe, głowa poprostu ministeryalna, przyszła znakomitość niezawodnie. Ubrany zawsze bez zarzutu, a przyjaciel pański, Rakitin, przychodził nieraz w zabłoconych butach i wyciera je o dywan.
Otóż, prawdę powiedziawszy, oni dwaj nie lubią się wzajemnie i przy spotkaniu zawsze jeden drugiemu dogryzie. Kiedyś Rakitin był bardzo sentymentalny i czuły, a odchodząc, ściskał moją rękę bardzo długo i mocno. I tak się jakoś zdarzyło, że tego samego dnia, kiedy mnie tak mocno uścisnął, rozbolała mnie noga i musiałam się położyć. Dowiedziawszy się o tem, przyjaciel pański, Rakitin, napisał wiersze do moich nóżek, wcale zgrabne, i przyniósł mi je, ot, leżą pod poduszką.
Przyszedł tego dnia i Perchotin, więc pokazałam mu wiersze, a on jak zacznie krytykować. Powiedział, „że to marne wierszydła, że napisał je z pewnością jakiś popowicz, że przytem temat zbyt ryzykowny.” Rakitin wysłuchał tego wszystkiego i okropnie się obraził. „To ja pisałem te wiersze, — powiedział — pisałem je na żart, ale wiersze są zupełnie dobre. Puszkin napisał także wiersz do kobiecych nóżek, za co mu teraz pomniki stawiają.” A Perchotin na to z drwiącą miną: „Bardzo przepraszam, nie wiedziałem, że to pan, nie byłbym powiedział mego zdania, wiem, że poeci są tacy draźliwi.” A wiedział doskonale, że to Rakitin. Wówczas pański przyjaciel podniósł głos i zaczął krzyczeć na Perchotina: „Pan ma pojęcia zacofane, nie rozumie pan nowych prądów, ani humanitarnych idei, nie ma