Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




„Dlaczego zawsze kryjesz oblicze swoje, tajemnicze jutro? Czyż nigdy go nie odsłonisz, aby ujrzały je zawczasu oczy śmiertelników?
Dlaczego nie wiemy, czy słońce, wschodzące po długiej, pełnej nadziei nocy, oświeci twe piękne, łagodne oblicze, czy też wyłoni z mroku straszliwą, potworną twarz, wykrzywioną zgrozą? Dlaczego?
O, gdybyśmy wiedzieli to jutro, ileż chwil bezpowrotnych przeżylibyśmy promiennie i rozkosznie! A może...
A może to miłosierna Kwan-Non narzuciła na twoje oblicze, nieznane jutro, czarną płachtę tajemnicy, aby śmiertelni płonęli w radosnym ogniu nadziei, potęgowali rozkosz pożądania?
Może...
W każdym razie bądź błogosławione, jutro, bo niesiesz ze sobą albo szczęście, albo ulgę w nieszczęściu, już dziś przeżytem i znanem, albo śmierć — zapomnienie!“
Tak myślała młodziutka musme, Tinino Gosari, zbliżając się do „Złotej Świątyni“.