Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Oby dusza twoja, władco, nie była nieufną do gejszy-miako. Umrę, a nikt, oprócz wielkiej Haruki, nie dowie się, ktoś ty i gdzie ty... Bądź pewny!
Wybiegła i zniknęła za ścianą z glicynij i niskich mirtów.

III.

Mikado Mutsu-Hito i wierni mu dajmio po krwawych bitwach obalili władzę Szoguna. Ten, który się targnął na osobę władcy, ukrył się na północy i przywiódł ze sobą wojska dalekich klanów. Znowu zaczęły się bitwy i ciężkie pochody. Na czele wojsk Mikada stał sam Mutsu-Hito, płomienny i śmiały, walczył, jak zwykły samuraj i namiot z płótna lub ze zwykłych „totami“[1] nieraz chronił potomka bogów od wiatru i deszczu.
Przyszedł czas ostatniej, stanowczej bitwy. Zawrzała w okolicy Fuszimy, niedaleko od stolicy, a trwała trzy dni i trzy noce. Padli w bitwie dajmio Satsuma, Owasi i Nagato — obrońcy Mikada, ale stokroć więcej zginęło dajmio i samurajów w wojsku Szoguna, aż się poddał, na klęczkach błagając władcę o życie i miłosierdzie.

Gdy Mikado po zwycięstwie dziękował walczącym dajmio, surowym samurajom i wiernym

  1. Maty, plecione ze słomy.