Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

no — i arystokratów naszych, wszystkich w czambuł skurpiałych wkońcu i w jeden szczep osobliwy stopionych. Odrębny to ludek i do reszty Polaków niepodobny. Bo któż to widział, żeby, ogłosiwszy w r. 1858 „wyrzeczysko“, co oznaczało zaniechanie picia „obrazy boskiej“, czyli siwuchy, nie używać jej ponoć aż do r. 1890! Bitny to był ludek i na własną rękę grzmocił nieprzyjaciela zewnętrznego i wewnętrznego, śmiele sobie z nim poczynając. Niemców sumiennie tłukł, Szwedów z rusznic celnie „grzał“. Moskali serdecznie prał, Austrjaków na cztery wiatry rozpędzał, do powstańców ciągnął ochoczo, co wyśpiewała Marja Konopnicka w znanym wierszu:

A w Zielonej, Myszynieckiej hukają puszczyki,
To Padlewski Zygmunt dzielny zwołuje Kurpiki.

W r. 1920 Kurpiowie spróbowali dawnej tężyzny swej na karkach czerwonych najeźdźców, a o tem rozpowiada pomnik pod Lemanem.
Fama o puszczy biegła oddawna poza granice Polski, bo stąd szły na wsze strony świata najlepsze — złote, jak słońce, lub szkarłatne, jak krwawniki bursztyny. Wszystko to pozwala nam nazwać sławną tak bardzo teraz biedną, dźwigającą się z pobojowisk, puszczę Zieloną. Jednakże dla nas sława jej przedewszystkiem w jej ludzie — odważnym, wytrwałym, pobożnym i ojczyźnie do ostatniego tchu oddanym, w prawych Kurpiach-Puszczakach.