Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drożach; są też niezmiernie wrażliwi na wykonanie tradycyj obyczajowych, i to tak dalece, że, gdy panu młodemu nie chce się przed „wieńczeniem“ płakać, swaty śpiewają natarczywie i prawie groźnie: „Ne płacze Michałko; ne płacze; dati jomu horkoj cibuli pod oczy“.
Niedawno jeszcze państwo młodzi, wchodząc do chaty po ślubie, musieli się kłaniać w stronę honorowego kąta — pokucia, gdzie w przedchrześcijańskiej erze stawiano posążek bożka domowego. Łożnicę dla młodej pary urządzają częstokroć na toku, gdzie się młóci zboże i to ze snopów niewymłóconego żyta, co ma przysporzyć dzieci płci męskiej. Przy wejściu młodej mężatki do domu małżonka, świekra wychodzi naprzeciwko niej w kożuchu, wywróconym wełną nazewnątrz, i usadawia na dzieży z ciastem. Jest to symboliczne oddanie młodej kobiecie jej gospodarstwa.
Taki ściśle przestrzegany tradycjonalizm jest niezmiernie charakterystyczny i, jak twierdzą niektórzy badacze, zależy od pozostałości obyczajów i przesądów z okresu pogaństwa, poczęści zaś przejawiają się w nim późniejsze wpływy mistycyzmu mongolskiego. Do takich obyczajów zamierzchłej przeszłości prasłowiańskiej lub narzuconych przez najeźdźców azjatyckich należy przedewszystkiem obrona domu panny młodej, gdyż w Azji istnieje w naszych jeszcze czasach zwyczaj „umykania“ czyli porywania dziewicy. U Biało- i Czarnorusinów obyczaje ślubne zbliżone są do mazurskich z pewną, być może, odmianą związanych z niemi zabobonów. I tu starszy swat, rajko kieruje wszystkiem. On to rozpoczyna tradycyjne ceremonje, śpiewając do panny młodej: