Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

potokami do sali posiedzeń Ligi z poza jej murów i ze strony publiczności.
Wszyscy bowiem rozumieli, że jeżeli idea, rzucona przez Polskę, nie zatriumfuje, wtedy świat cały w najbliższej przyszłości wpadnie w wir nowej wojny, jeszcze bardziej okrutnej i niszczącej.
Przemysłowcy i bogaci plantatorzy wiedzieli dokładnie, że potężny kapitał angielsko-amerykański pochłonie ich, a, gdy wynajdzie dogodny moment, pchnie na ich kraj potężną flotę i uzbrojone armje.
Wiekowi potentaci kapitalizmu, ludzie, sami biorący udział w rozpaleniu drapieżnych namiętności, przynoszących tak obfity plon ich bankom, sprzyjali projektowi polskiemu.
Czując pod wpływem lat budzące się sumienie, a może tylko znużenie ciągłem wytężeniem myśli, ogarniającej całą kulę ziemską, pragnęli potentaci okresu pokoju, cichej pracy, wprowadzenia życia w stałe łożysko o prądzie wartkim, lecz nie szalejącym i burzącym wszystkie tamy.
Kierownicy organizacyj społecznych i dobroczynnych ludzie, należący do zgromadzeń religijnych, teozoficznych, pokojowych i walczących z upadkiem moralności — byli naturalnymi sprzymierzeńcami Polski, również jak delegaci mniejszych państw.
Rodziny magnatów finansowych i przemysłowych, liczące się na setki w Genewie jesienią 1927 r., potracili na wojnie swoich synów, w których pokładali całą nadzieję.
Słuchając polskiego delegata, z rozpaczą w sercu przypominali sobie ojcowie i matki pozostałych w zacisznych home’ach i haciendach Kalifornji, Florydy lub Rio, synów, poszarpanych w bitwie nad Marną, Izerą lub pod Verdun, o nogach i rękach oderwanych pociskami, o chorych, przebitych kulami płucach, o zniekształconych głowach i twarzach, o ślepych oczach, wyżartych gryzącemi gazami, a niegdyś takich jasnych, pięknych i ukochanych nad życie.
Ci ludzie wiedzieli, że wojna jest zbrodnią, że cały świat w imię ludzkich i boskich przykazań, kodeksów