Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Oh, papo! — zawołała znowu Manon. — Dawniej to i Francuzi byli bardzo źli. Widziałam rycinę, na której jakiś król francuski kazał odrąbać głowę świętemu. To zupełnie źle zabijać świętego! Gorzej niż zwykłych ludzi! A kiedyś oglądaliśmy u państwa Boissat album, gdzie widziałam obrazy bardzo straszne. Później spać nie mogłam!.. Gilotyna odcina głowę panom i paniom, a nawet biednej królowej Marji Antoninie... Jacyś bandyci, którzy mieli na piersiach napis: „Śmierć tyranom!“ — za włosy wloką piękne panie, małe, strojne dzieci, niosą na włóczniach głowy ludzkie!...
— No, wtedy była rewolucja, to zupełnie co innego... — mruknął pan de Chevalier.
— Rewolucja? — powtórzyła dziewczynka, nie rozumiejąc znaczenia tego słowa. — To musiało być też dawno, kiedy rewolucja zabijała panów, panie i dzieci?
— Tak... dość dawno... — mruknął ojciec.
— A teraz, czy Niemcy zabijają Francuzów? — pytała Manon.
— Teraz nie, lecz niedawno rzucili na nas swoją armję, rozbili nasze wojska i wzięli do niewoli pod Sedanem... przy Napoleonie III.
— A nauczycielka opowiadała nam o zwycięstwach wielkiego Napoleona, który zwalczył Niemców, Austrjaków i Rosjan... — wtrąciła dziewczynka.
Zapanowało milczenie.
Przerwała je pani de Chevalier, mówiąc:
— Wojna jest zawsze wielką zbrodnią, a ludzie wtedy stają się dzicy i okrutni.
Manon o nic więcej nie pytała. Była bardzo zadowolona. Dokazywała, figlowała, a z oczu i rozbawionej twarzyczki biła głęboka i szczera radość.
Wiedziała bowiem, że nazwa „boche“ jest niczem innem, jak tem „starem pudłem“ którem stangreci eleganckich powozów nazywali furmanów konnych autobusów. Zwykłe żartobliwe, szydercze lub złośliwe przezwisko.
— Wszystko idzie doskonale! — wołało coś w duszy dziewczynki, chociaż nie wiedziała właściwie, o co jej chodzi.