Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wnet zaprowadzę, a tymczasem idźcie panowie do jadalnej sali... — wołał Halt i mrugnął na ordynansów.
— Migiem wyrzucić te palące się śmiecie za okna i zagasić kobierce! Żeby iskry nie pozostało! Taki dom — wesoły i dogodny! Zdążymy spalić, porzucając go, a nie teraz!
Zaklął i, zataczając się, ruszył ku swoim.
Hans von Essen został na sali, a, gdy usłyszał strzał Volkmanna, skrzywił się i rzekł do młodego lejtenanta, studenta teologji:
— Nie zbrzydły im odgłosy wojny! Popili się kamraci... Więc o czem mówiliśmy, Sturmie?
— Właśnie twierdziłem, że narazie miałem dziwne uczucie nierównowagi psychicznej, gdy zestawiałem słowa Chrystusa, wypowiedziane w Kazaniu na Górze, z wojną obecną...
— Lepiej o tem nie wspominać! — zaśmiał się Hans.
— Jednak znalazłem drogę pośrednią, wyprowadzającą z gmatwaniny tych sprzeczności — oświadczył Sturm, popijając szampana.
— Ciekawe! — zawołał Hans.
— Być może, uzna pan lejtenant w moich słowach paradoks, śmiały paradoks, lecz mający potwierdzenie w historji ludzkości — rzekł trochę niepewnym głosem. — Śmiem dowodzić, że ostateczne umocnienie jakiegoś potężnego kultu zawsze dokonywało się albo siłą oręża, albo wielką zbrodnią...
— Ciekawe! — powtórzył Hans von Essen.
— Naprzykład chrześcijaństwo, z pewnością, długo nie wynurzyłoby się poza obręb Palestyny, gdyby nie zbrodnia Judasza, starszyzny żydowskiej i nareszcie prześladowanie chrześcijan przez cezarów rzymskich... Albo drugi przykład. Islam... Gdyby Mahomed nie miał przeciwników, nie powstałby Koran, jako święta księga, a legenda i suraty pozostałyby własnością Arabów, zamieszkujących tę część kraju, która leży pomiędzy Mekką i Yemenem. Prorok zaś miał odwagę przenieść swoją naukę do polityki, ująć za miecz i siłą rozpowszechnić własne wskazania w ciągu kilkudziesięciu lat od Gangesu do Atlantyku... Sprzeciwy