Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śmierć, w ostatnim dniu szukali uciech, nasycenia wszystkich żądz, zakończenia bytu swego wspaniałym, hucznym akordem. Nesser czuł się jednak bardzo źle, bo samotność w obcem środowisku jeszcze bardziej dręczyła go. Wypróbował wszystkich sposobów, poruszył wszelkie sprężyny, aby przedostać się na front bałkański, lecz wysiłki jego spełzły na niczem. Wtedy postanowił wrócić do Francji.
— Tok będzie najlepiej! — myślał. — Wykombinuję coś takiego, co na zawsze przetnie znajomość z Iwoną!
Zdumiał się, uświadomiwszy sobie tę myśl. Nie czuł nigdy wyrzutów sumienia względem panny Briard, nie spostrzegł ani razu najmniejszej goryczy w jej głosie lub spojrzeniu. Nie wyrzekli do siebie ani słowa, które przypomniałoby im chwilowy, nieprzeparty pociąg wzajemny. Ponad wszystkiem zapanowało, jak zdawało mu się, przyjazne, trwałe zaufanie.
— Cóż zaszło nowego w naszych stosunkach, że zamierzam przerwać tę znajomość, która wcale mi nie ciąży? — myślał.
Nie znajdował odpowiedzi, nie słyszał bowiem głosu wewnętrznego, upominającego go surowo.
— Czyżbym nie miał prawa odpowiedzieć żądzą na żądzę Iwony? Czyżbym musiał odróżnić naturalny popęd kobiety od takiegoż popędu mężczyzny? Przesąd! Mieszczańska tradycyjna etyka, obłudna „przyzwoitość“!
Pewnego dnia posłał kosz kwiatów pannie Briard, oraz kilka słów przyjaźni i wdzięczności, komunikując jednocześnie, że redakcja wydelegowała go nagle do Szwecji. Tegoż wieczora wyjechał, czując do siebie niewyraźny niesmak i jakgdyby zawstydzenie.