Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

iż panna Marja w lęku przed samotnością ma już innego przyjaciela, a rudowłosa Julja znalazła sobie protektora, porzuciła warsztat hafciarski i kieruje się na nową „Nana“, do której zresztą, sądząc z plastycznego opisu pana, jest zupełnie podobna! Nie uwierzyłby pan?
Nesser skrzywił się z niesmakiem i odpowiedział cicho:
— Nie!
— A gdyby o pannie z towarzystwa, o mnie, naprzykład, posłyszał pan jakąś pikantną historję... Zresztą jestem widocznie bardzo zarozumiała, skoro myślę, że i mnie otoczył pan legendą... — zawołała, głośno się śmiejąc. — Prowokuję pana i napraszam się na komplement.
— Iwono! — upominała ją zdziwiona pani Briard. — Pan Nesser ma ważniejsze sprawy na głowie, niż myśleć o tobie.
— O, przepraszam! — odpowiedziała. — Jest moim zbawcą od napaści kozackiego brutala, więc musi myśleć o mnie!
Nesser skrzywił się znowu i odparł:
— To był wypadek! Tak samo broniłbym rozczochranej Żydówki przed dzikim żołdakiem!
— Boże, jaka proza! — wznosząc ręce, wykrzyknęła Iwona. — Burzy pan piękny gmach! W swojej wyobraźni zbudowałam go na bohaterstwie pana, przypieczętowanem krwią. Raptem — taki cios! Iwona de Briard i — brudna Żydówka z małego miasteczka! Brr!...
Podniósł na nią zimne oczy.
— Kiedyś coś zupełnie podobnego słyszałem od pani Reginy Sauvier — rzekł oschle.