Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i obok — Dionizosa, oszałamiającego, porywającego, jako źródła natchnionego szaleństwa. Stary kaznodzieja w Sztokholmie opowiadał o dwóch ewangelistach — Szymonie i Janie. — Pierwszy z nich stał się Piotrem — Kamieniem, na którym zbudowano kościół chrześcijański; był to kamień niezłomny, kamień ołtarza Syna Bożego. Drugiego sam Zbawiciel nazywał „Synem Gromu“; był on przyjacielem Chrystusa-człowieka, jego apostoł i piewca, pełen potęgi i patosu niedoścignionego. Wszystko to czai się pod grubą powłoką słabego i chwiejnego ciała ludzkiego...
Rozmyślania Nessera przerwała jakaś robotnica. Poznała go.
— Oho! — zawołała. — Powrócił pan? To się ucieszy ruda Julka! Zaraz skoczę po nią...
Nie czekając na odpowiedź Nessera, pomknęła ku bramie. Długo nie powracała, wreszcie zjawiła się, prowadząc Julję za rękę. Dziewczyna szła, wpatrzona przed siebie wylękłym wzrokiem i ciężko oddychając. Nesser zdjął kapelusz i rzekł wesołym głosem:
— Jak się mamy, panno Martin? Poznaje mnie pani?
Julja wpatrywała się w jego twarz, a w rozszerzonych źrenicach dziewczyny migotały iskry strachu i współczucia.
— Co panu jest? Był pan chory?
— Pani pyta o to z pewnością dlatego, że długo nie pisałem do „Hałasu Ulicy“? Byłem w Szwecji, skąd trudno o komunikację!
— Nie!... — szepnęła. — Ma pan taki dziwny... bolesny wyraz oczu...
Nesser wzruszył ramionami i uśmiechnął się.