z przechadzki, usiadł i wpisał do swego albumu takie słowa:
„Na wiosny idącej gody,
Ująwszy ciężki swój młot,
Wykuję jeden dzień młody
I jeden najwyższy lot“...
Napisał i przeczytał raz jeszcze.
— O, gdyby los mi zesłał jeden prawdziwie młody dzień, dzień pełen zapału, uniesienia, bezgranicznego zadowolenia z siebie i dał mi możność zerwania się do najwyższego lotu, chociażby na chwilę, na jedno mgnienie oka, później niech przyjdzie męka i śmierć!
Aż mu oczy zapłonęły, a pierś podniosła się w rozkosznem westchnieniu. Naraz jeden z tych nieznanych tajemniczych dźwięków, które rozlegają się w nocy, a przychodzą, być może, z poza świata, wyraźnie ułożył się w wyraz ludzki, zrozumiały:
— Tak będzie!
W tej chwili w niezbadanej krainie, gdzie się ważą losy ludzi, ludów i państw, gdzie tworzą się plany życia jednostek i społeczeństw, gdzie zarysowują się tajemnicze szlaki czynu i myśli, został wydany wyrok na Józefa Mazanowskiego:
— Ma przeżyć dni młode o najwyższym locie,