Strona:F. Antoni Ossendowski - Najwyższy lot.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cie dawne tradycje przyjaźni Francji i Polski. Niech żyje Polska! Niech żyje młody bohater — Henryk Kossowski!
Była to bardzo uroczysta i podniosła chwila.
Profesorowie ściskali ręce Henrykowi, a koledzy tak się darli, wiwatując, że nawet kilku policjantów, zaniepokojonych wrzawą, zajrzało na podwórze Kolegjum.
Nareszcie uczniowie rozpierzchli się po gmachu, śpiesząc do klas.
Wieczorem Henryk Kossowski podszedł do Lefèvre’a i rzekł:
— Powróciłem, więc możemy zakończyć nasz pojedynek...
— Z przyjemnością — odparł Maurycy. — Starannie uprawiałem boks!
— Co do mnie, to przez czas wojny zarzuciłem wszelkie sporty — rzekł Henryk. — Cóż chcesz — wojna!
Chłopcy zakończyli swój pojedynek.
Maurycy Lefèvre został odprowadzony do szpitala, a Henryk umył się i spokojnie usiadł przy stole, aby odrobić lekcje.
O pojedynku dowiedział się dyrektor i, zawoławszy do siebie Henryka, zapytał go: