Strona:F. Antoni Ossendowski - Najwyższy lot.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tem o Minusinsku i Mongolji nie słyszał, jednak jego geograficzne spostrzeżenia były zupełnie ścisłe.
Od Minusinska bowiem do Mongolji było znacznie bliżej niż od Lwowa do Minusinska.
Rozglądając się po mieście, natrafił na pewną grupę rosyjskich oficerów, dwóch Niemców — byłych jeńców wojennych i polskiego żołnierza, po nim do miasta przybyłego, gdyż temu też zbrzydło puchnąć z głodu w więzieniu krasnojarskiem.
Cała paczka głowiła się nad tem, w jaki sposób, nie zwracając na siebie uwagi władz, dostać się do Urianchaju, a stamtąd dalej — do upragnionej Mongolji, którą Władkowi pokazano nareszcie na mapie.
— To taka ta Mongolja? — zawołał sierżant. — Cholernie długa i szeroka!...
Naradzano się przez kilka dni, spierano się o każden szczegół, skakano sobie do oczu, co widząc, Władek Waleczny porozumiał się z kolegą Polakiem Piotrem Urbanowiczem, oraz Niemcami, i w krótkim czasie potem nabyte u chłopów konie człapały już pod zbiegami, przekradającymi się na południe zarośniętą ścieżką leśną.
Liczne posterunki strażnicze, rozstawione przez bolszewików aż do mongolskiej granicy, zmusiły towarzyszy niedoli do rozstania się i do dalszej