Strona:F. Antoni Ossendowski - Najwyższy lot.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kości, a przenikliwy, nieznośny ból podnosił się wyżej, sięgając kolana.
— Pewno — dojdziemy! — rzekł nareszcie. — Głupio byłoby teraz umrzeć, tu, w Azji. Poszedłem mając 17 lat, do polskich legjonów, aby walczyć z Moskalami o Polskę — byłem w pięciu atakach i żadnej rany nie otrzymałem. Później dostałem się do niewoli i aż na Sybir rzucili mnie Moskale. Z trzystu kolegów, pięciu zaledwie zostało. Dwa razy łapał mnie tyfus — wylizałem się. Zaczęła się formować przeciwko bolszewikom dywizja — odrazu poszedłem i walczyłem pod Kaińskiem, Barnaułem i Sławgorodem i nic mi nie było! Wierzyłem, że nasza dywizja razem z wojskami syberyjskiego rządu dojdzie do Moskwy i z tyłu na bolszewików uderzy, i że do kraju się przerwiemy w dobrym ordynku i za Polskę już walczyć będziemy. Upadł rząd syberyjski, bolszewicy nas oszukali i do niewoli wzięli. Ilu naszych zginęło! Jatki to były! Przetrwałem i to... Idę teraz i muszę dojść, jeżeli istnieje sprawiedliwość na świecie! Muszę, słyszysz? — muszę!
Znowu szli... Dnie... tygodnie... Mięso dawno już zjedli, a żywili się po dawnemu liśćmi, trawą i gorącą wodą.
Po raz drugi upadł Małcużyński i podnieść się