Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla siebie stały i niezły zarobek, jako przewoźnicy towarów do Węgier. Warunki klimatyczne tej zimowej stacji uzdrowiskowej zależą od gór Doboszanki, Syniaka, Chomiaka i Hrebli, zasłaniających ją od północy; istnieją tu też znakomite warunki dla sportu narciarskiego. Zachowało się tu kilka charakterystycznych starych grażd, gdzie panuje niemal całkowita samowystarczalność, oparta z jednej strony na hodowli owiec, dających wszystkie niezbędne produkty mleczne, jak bryndza i masło, oraz — wełnę, z której wyrabia się odzież. W kleciach i ambarach tych gazdów można oglądać niemal cały huculski przemysł domowy. Za Jabłonicą, na przełęczy Tatarskiej zbudowano obszerne, dogodne schronisko Polskiego T-wa Tatrzańskiego dla turystów i narciarzy, a od niego tuż za strażnicami granicznemi — dobra droga serpentyną zbiega w dolinę Cisy po stronie czeskiej, skąd widnieją ciężkie masywy Pietrosa i Howerli.
Woronienka — dawny przysiółek Jabłonicy — zrosła się w jedną całość z Worochtą, bardzo znaną miejscowością uzdrowiskową, leżącą w kotlinie, przeciętej Prutem i wpadającemi do niego potokami. Kilka sanatorjów powstało tu i czynne są przez cały rok. Okoliczne szczyty — Magura, Rebrowacz, Ryza, Worochteński i Łysinka ze skocznią dla narciarzy osłaniają ją od północnego wschodu, woddali widać Kostrzycę, Kukul i Kiczerę. Większość tych gór zalesiona jest aż po wierzchołki, inne mają trawiaste stoki lub połoniny po graniach. W okolicznych lasach spotkać można wysokie do 50 metrów świerki, w wieku lat 500, a silne i zdrowe; tamże w niższym reglu — sosnę, pomieszaną z bukiem i świerkiem, a w jednej miejscowości na torfowisku, leżącem na wysokości 800 metrów, — sosny o krótkiej strzale i płaskiej koronie. W Ardżeluży wykryto specjalny gatunek świerka wężowego, którego gałęzie, niby węże, zwisają z szaro-srebrzystego pionu. Na ciemnem tle borów świerkowych odcinają się białe gmachy sanatorjów, zbudowanych wśród gór i rozrzuconych po ich zboczach i po łąkach, duże, nieraz estetyczne wille i pensjonaty; w dolinie kreśli się półkole wiaduktu i śmiały wiraż toru kolejowego; widnieją kopułki i krzyże cerkiewek i dzwonnic huculskich z kilkoma, jak pagody chińskie, kondygnacjami dachów i opuszczonemi nisko okapami; zasługują na zwiedzenie rygorystycznie huculska w każdym calu, „demonstracyjna“ chata Andrzeja Moczerniaka, białe, stare kapliczki o sczerniałych gontach wymyślnych strzech i stojące woddali jedna od drugiej zagrody Hucułów, przygotowane na przyjęcie gości, przybywających tu po zdrowie i ciszę. Wesoła, jak urocza „mołodycia“ i niby