Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To watah juhasów budzi, bo dziś jeszcze ogrodzić muszą łąki pod „kisznycię“, gdzie staną stogi siana na przyszły rok, i zbutwiałe naprawić koryta pod rynną „ciurkała“. Przez cały dzień obchodzi watah połoninę. Zapamięta on sobie dokładnie, jaka w każdem miejscu trawa wyrosła, gdzie ma puścić woły, krowy, konie, owce, a gdzie są dobre „zhary“ dla kóz, dla wieprzków — mokradła, a gdzie najlepsze dla koni „szwary“ wybujały — ostre i sytne. Wszystko zbadawszy, podchodzi na skraj boru, dłoń do ucha przystawia i słucha... słucha...
Malowana stajnia
Po drogach, pobrzeżem Czeremoszu, po płajach, perciach, a to i wprost przez puszczę i dzikie złomiska sunie z dalekich i bliskich zakątków „chód połoninny“. Gazdowie i gazdynie w kwietniu jeszcze poznaczyli swoją nagle ożywioną i niespokojną już „marżynę“; gospodarz, rozebrany do naga, policzył owce i kozy; poczynili ludziska wszelkie sztuki czarowne, odpędzili „uroki“ i nakarmili bydło osiemi gniazdami z woskiem i solą, aby „ostre“ było i „werhłe“ i... czekają „bożego czasu“ i znaku... Wreszcie ruszają gazdowie, wraz z resztą juhasów, pędząc bydło na dalekie, wysokie połoniny, gdzie watah wygląda ich niecierpliwie. Rozlega się gra na fujarkach i trembitach, okrzyki radosne, strzały i pieśni połoninne: „Oj, pidu ja w połonynku, tam zatrembitaju, szczoby mene buło czuty na dewietu staju“. Doszli wreszcie... Watah przepędza bydło przez watrę w bramie zagrody — dawny zabieg oczyszczający, zwykły na wschodzie azjatyckim i, być może, przez Mongołów Batyjowych zaniesiony tu z nad Orchonu i Kerulenu —