Strona:F. Antoni Ossendowski - Huculszczyzna.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wstrząsały niemi, targały i przerażały niepowstrzymaną powodzią zmian najprzeróżniejszych, a tak mocarnych, że nowe oblicze nadawały ziemi. Nie zapomniały o tem góry sędziwe, przechowały w pamięci zjawiska gwałtowne i groźne, bo, zdawało się wonczas, że w posadach swoich runie miotana niemi planeta nasza — igraszka sił przepotężnych. Strachem objęte i osłabłe poddawać się jęły mocom pomniejszym a nieodstępnym i upartym, aż kruszyć się poczęły stare wierchy i pękać masywy skalne. Nie zdzierżyły w walce z siłami ziemi i słońca i zapadł wyrok nieodzowny — wyrok śmierci. Natura wykonywa go nielitościwie, acz miljony lat trwa owe wykonanie. Rok po roku głębsze i szybsze zachodzą zmiany w zgrzybiałych cielskach prastarych gór pierwotnych i nic już zaleczyć i zagoić nie potrafi ich ran śmiertelnych i blizn rozwartych. Już wnętrza gór otwierać się poczęły i zdradzać minionych epok tajemnice. Dociekliwy umysł ludzki już przejrzał wszystko i wszystko zbadał. Na złomach skalnych, na warstwicach pogiętych i w miale piargowym odnalazł hieroglify tajemne i, odczytawszy to pismo kosmiczne, zrozumiał sędziwość tych gór, ich milczące przerażenie i tragiczne etapy bezkresnego konania.
Piaskowce, skały starszych okresów i miejscami — utwory wulkaniczne składają się na masyw systemu Karpackiego, na naszem południowo-wschodniem pograniczu podzielonego na trzy osobne grupy górskie — Bieszczady z najwyższym szczytem — Pikuj, dosięgającym 1405 metrów, Gorgany — pomiędzy rz. Świcą a Prutem, uwieńczone wysoką na 1812 m. Sywulą, i wreszcie — Czarnohorę, nad którą panuje Howerla z wysokości 2058 m. Górzysta ta kraina w głębi swej kryje znaczne bogactwa, w małym zaledwie stopniu przez ludzi odniedawna wykorzystywane. Odwieczni posiadacze tej ziemi nie odważali się nigdy sięgnąć po skarby jej wnętrza, gdyż wierzyli i wierzą, iż ponoć w głębi gór, tuż-tuż pod darniną i pod szaro-burą próchnicą leśną czai się „didko“, djabeł, strzegący swojej własności. To też nietylko liczne „ropyszcza“, „banie“, lecz nawet i złoto, o którem głośno było niegdyś na Bukowinie, nie pociągały ku sobie Hucułów. I nietylko na Bukowinie rozpowiadano sobie nęcące gadki o skarbach Wierchowiny zielonej. Nad Tybrem, w grodzie wilczycy głośno było o głębokich wąwozach, gdzie w piaskach, śród zwałów skalnych, połyskują kawałki złota przez wartkie prądy rzek i potoków obtoczone, ni to wprawną ręką tokarza, lub rozpłaszczone ni to pod młotem kowala. Te wieści przynosili legjoniści cezarów, co na najdalszych krańcach ziemi zatykali