Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w które sam napewno nie wierzył, bo chytrze przytem mrużył oczy i uśmiechał się pod wąsem.
Misztowt zapisał kilkanaście stronic notatnika, umieszczając w nim nazwy roślin, ich zastosowanie w lecznictwie ludowem i legendy, związane z tem lub innem zielem, a tak barwnie, zajmująco opowiedziane przez znachora i „czarownika“.
Podczas krótkich wypoczynków kudłaty Fedor, zerkając na słuchaczów przebiegłemi oczkami, prawił o starodawnych zabobonach, które przetrwały jeszcze na Polesiu w najdalszych, od świata odciętych wioskach i samotnych chutorach, a w tych opowieściach doktór odnajdywał echa pogańskich jeszcze czasów, gdy w całym kraju, przeciętym Prypecią, składano ofiary dawnym bogom. Konopat opisywał różne sposoby zwalczania zarazy morowej śród bydła, wścieklizny, odpędzania złych czarownic, powodujących choroby, nieurodzaj i inne klęski; magiczne formuły przebłagania rusałek, aby nie szkodziły ludziom i nie plątały sieci rybakom.
Fedor tak się rozochocił, że odśpiewał nawet strofkę z pieśni, rozbrzmiewającej na Polesiu w noc Świętojańską:

Kupało, Kupało, hdzież ty zimu zimowało?
Hdzież ty lito litowało?
Zimowało w pirjejku,
A litowało w ziljejku[1]...

Po trzech dnach wypraw botanicznych leśniczy dostał od młodych przyjaciół blisko sto arkuszy bibuły, w której się suszyły lecznicze zioła i krzewy. Jurek zaopatrzył każdy okaz w opis miejsca, gdzie roślina została znaleziona i w jakich wypadkach bywa stosowana przez znachorów.

  1. Kupało, Kupało, gdzie ty zimą zimowałeś, gdzież ty lato spędzałeś? Zimowałem w pierzynce, lato spędziłem w zielu.