Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kłusownicy zawsze wiedzą, co my robimy i, gdy zajęci jesteśmy na robotach leśnych, korzystają z tego i wychodzą na łowy... Błąka się tu jeden taki... zdaleka on przychodzi, bo, wiadomo, że kłusownik, jak wilk, ze swej wsi nie ciągnie. Przekrada się on tu z poza błot wyżarskich...
Chłopcy położyli się na ściętych gałęziach świerkowych i drzemali, narzuciwszy na twarz chustki do nosa i ręce wcisnąwszy do kieszeni, aby uchronić je przed komarami.
Nic nie mąciło ciszy w lesie.