Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wciśnięty nogą do ziemi woreczek z proszkiem. Któryś z Tatarów nadeptał na niego i wcisnął w ziemię, dlatego rabusie go nie znaleźli. Co się tyczy zbrodni zabójstwa syna Spirina i robotnika, to — już jest zwykły wypadek w tym kraju, gdzie prawo zemsty jest uznane i przez tubylców-Tatarów, i przez Rosjan.
Sędzia, naturalnie, był bardzo doświadczonym i spostrzegawczym człowiekiem, sprawę całą wykrył szybko i gruntownie. Lecz, gdy widziałem, jak płakały stara matka i żona Machmeta, pomyślałem, że wszystkie te sposoby i przepisy prawa nigdy już nie wskrzeszą zręcznego Tatara, który umiał tak pięknie ujarzmiać dzikie konie z tabunu swego ojca. Tak myśląc, spojrzałem na tłum Tatarów, odprowadzających ciała zabitych na schyłek pagórka, gdzie już była przygotowana mogiła, a wzrok mój mimowoli zatrzymał się na pięknej twarzyczce młodej Tatarki, prawie dziecka jeszcze. Z tęsknotą i rozpaczą niewypowiedzianą patrzyła bez łez i westchnień na wesołą nawet po śmierci twarz tęgiego, jak tur, Alima. Pomyślałem, że ten olbrzym i siłacz zapalił w głębi młodego serca dziewczyny gorący płomień miłości stepowej, i kto wie, czy karząca ręka sprawiedliwości nie wymierzy ciosu zapomocą cienkich, zgrabnych palców tej tęsknej dziewczynki, która przecież też wie o prawie zemsty?
A może?...
Przypomniał mi się trup, kołyszący się wśród rumowisk podwodnego miasta, i pełną rozpaczy opowieść młodej Tatarki z Szira o męczeńskim końcu niewolnic wschodnich, jakiemi są żony i matki większości szczepów mongolskich.