Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słysząc rzężenie i kwiki bijących się koni, nie zwracają na to uwagi, a nawet jeżeli czasem i spojrzą w stronę tabunu, zobaczą, że jest wszystko w porządku, i znowu zasną. Nie spaliby jednak, gdybyś nie przyjechał do ich ogniska w dzień i nie wsypał do ich worów z mięsem „sennego proszku“... Zwyciężywszy, rudy ogier zrazu powoli, a później coraz prędzej prowadzi za sobą wszystkie kobyły, aż doprowadzi je do miejsca, gdzie ty i podobni do ciebie czekają na tabun. Wtedy pędzicie konie galopem w stronę Ałtaju, gdy tymczasem wasi towarzysze krzyżują ślady skradzionego tabunu, goniąc w tym samym kierunku swoje szkapy. No, chyba to wszystko, bo dalej idzie wam jak z płatka! Sprzedajecie konie chłopom i Tatarom ałtajskim, powracacie do waszej wsi z pieniędzmi, zaczynacie spijać się wódką i piwem, a później gdy wszystko przepijecie, nową awanturę zaczynacie obmyślać. Ale tym razem coś was spłoszyło, bo natychmiast po wyruszeniu pastuchów w pogoń za skradzionemi końmi, przyjechaliście na ich koczowisko i łaziliście wszędzie, czegoś szukając. Czegóż to szukaliście w stepie?
Chłop, blady i drżący, przerażony opowiadaniem togo „czarownika“ lub „djabła“ — sędziego, milczał z wytrzeszczonymi oczami. Sędzia ciągnął dalej:
— Widzisz, że wiem o wszystkiem! Wiem też, po co przyjechaliście do koczowiska. Któryś z was zgubił woreczek z „sennym proszkiem“. Nie znaleźliście jednak tej poszlaki, bo byliście pijani, ale ja znalazłem. Tu jest wasza zguba!
Mówiąc to, sędzia wydobył z teki mały woreczek z proszkiem, jak mię później objaśnił, mieszaniną roztartych jagód belladony i opjum.