Strona:F. A. Ossendowski - W ludzkiej i leśnej kniei.djvu/385

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domu, uklękli i pokłonili mu się do ziemi. Gdy, położywszy im ręce na głowy, pobłogosławił ich, podnieśli się i z pokorą i miłością ucałowali ręce starca.
Mnich znikł potem na chwilę i powrócił już umyty, w lekkiej, czarnej sutannie z kapturem, który jednak był odrzucony na plecy. Miał zupełnie siwe, długie włosy, spadające mu na ramiona.
Z „Czarnym Mnichem“ spędziłem cały dzień i całą noc. Rozpytywał mię o życie polityczne w Rosji i zagranicą, o ruch umysłowy i religijny, o niektóre znane w Rosji osobistości ze sfer rządowych i naukowych. Wreszcie zupełnie niespodziewanie przemówił doskonałą francuszczyzną. Oświadczył, że wnet załatwi interesy z moim przewodnikiem, który mu przywiózł zapasy żywności, i z Ajnosami, przybyłymi po pomoc lekarską, poczem zostaniemy we dwóch i porozmawiamy obszerniej.
Udało nam się to jednak dopiero po kolacji, składającej się ze świeżych ryb, gdyż Mnich już od 50 lat nie używał mięsa.
Jadł bardzo mało i jakby odniechcenia, z konieczności. Wypił mały kubek herbaty bez cukru, odmówił krótką modlitwę dziękczynną i wygodniej usiadł na tapczanie, pokrytym skórą plamistej foki.
Długi czas musiałem opowiadać mu o Petersburgu i o Moskwie; dowiedziawszy się, że byłem przez czas dłuższy w Paryżu, rozpytywał mię o takich uczonych, jak Lichtenberger, Réclus, Roux, Boussinesque, Flammarion i Poincaré; bardzo się interesował Leonem Tołstojem, Włodzimierzem Sołowjewem i literatem Korolenko. Wszystkich ich kiedyś znał osobiście, gdyż dużo niegdyś podróżował po całej Europie.