Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W POŚCIGU ZA SŁONIAMI.

Już w jednym z listów pisałem, że moje starania, aby znaleźć słonie w północnej części wybrzeża Kości Słoniowej, nie były uwieńczone powodzeniem, a więc nie mogłem spróbować na nich siły naboju mego ekspresu, naboju, w którym mieści się całe 3½ gramów najsilniejszego prochu bezdymnego.
Jednak te wysiłki myśliwskie nie przeszły bez śladu i dały mi bardzo dużo wrażeń i spostrzeżeń, a w rezultacie — jeden z członków mojej wyprawy spotkał się oko w oko ze słoniem i — strzelał do niego z polskiego karabinu, mającego, niestety, tylko 7,4 mm średnicy kuli.
Lecz opowiem po porządku, z niektóremi, ciekawemi dla myśliwych szczegółami, jak się odbywał nasz pościg za temi olbrzymami sawann zachodniej Afryki.
Przedewszystkiem zaznaczyć muszę, że ilość słoni w tej części kontynentu afrykańskiego jest wprost zdumiewająca, chociaż o tej porze, w której przecinałem te tereny, słonie kryły się w niedostępnych lasach i na sawannę wychodziły rzadko. Zależy to od tego, że ulubione przez nie owoce palm nie były jeszcze dojrzałe,