Strona:F. A. Ossendowski - Wśród czarnych.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i „Pod tchnieniem samumu“[1] wskazywałem, islam afrykański jest w znacznym stopniu zdegenerowanym. Już pierwszy krzewiciel nauki Mahometa, jego uczeń Sidi-Okba, ogniem i mieczem krzewiący Koran na północy Afryki, w znacznym stopniu uległ wpływom bałwochwalców — Berberów. Modyfikacja islamu przy zetknięciu się jego wyznawców z fetyszystami szła coraz dalej, lecz nie głębiej, ponieważ wszystkie zmiany w nauce proroka są wyłącznie zewnętrzne, są naleciałościami, a czasem celowo dopuszczonemi innowacjami dla lepszej i szybszej asymilacji z psychiką czarnych adeptów.
Sądzę jednak, że specjalne studja nad islamem, stosowanym w Afryce, byłyby bardzo na czasie, gdyż odpowiedziałyby na ważne pytanie, czy islam przetrwał wieki i czy nie ulega już zmianom, które mogą go doprowadzić do upadku. Jeden tylko badacz, a mianowicie p. J. Brevier w swojej książce „Islamisme contre Naturisme“,[2] potrąca o tę kwestję, mówiąc o islamie sudańskim.
Zawdzięczając tej modyfikacji islamu afrykańskiego, nietolerancyjny Koran zupełnie spokojnie i przyjaźnie istnieje obok magicznych praktyk czarowników-fetyszystów, zmuszając tych nietylko zapomnieć o minionych krwawych czasach religijnych podbojów, dokonywanych przez czcicieli proroka, lecz nawet wstępować w ich szranki.

O afrykańskiej formie islamu pisałem dość obszernie w wyżej wspomnianych moich książkach, zawierających

  1. Poznań, Wydawnictwo Polskie, 1926 r.
  2. Paris. Editions Ernest Leroux 1923 r.