Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Middle-Hill. Po zaciętym targu Hindusi nabyli wszystkie perły i odpłynęli.
Mały, czarny Dżair stał się bogaczem i mógłby za przykładem dziada Jomagi ukryć swój skarb i strzec go w trwodze w dzień i w nocy, broniąc przed ludźmi. Nowy wódz miał jednak inne myśli i zamiary, a w wykonaniu ich dopomagał mu Władek. On to napisał i wysłał do gubernatora list, że mały wódz Minkopi i Kalabonów pragnie na własny koszt zaprosić lekarza i nauczyciela dla swego ludu. Przybyli wkrótce i z pomocą pana Krawczyka i jego ludzi zaczęli budować mały narazie szpital i duży dom piętrowy dla szkoły. Obaj młodzi ludzie, oddani sprawie, palili się do pracy wśród ciemnych biedaków i obiecywali Dżairowi, że już za trzy miesiące wszystko zostanie wykończone, a mały wódz przekona się o tem na własne oczy.
Chłopak, posłyszawszy to, potrząsnął głową i odpowiedział w zamyśleniu:
— Zobaczę to dopiero na przyszły rok, gdyż odjadę wkrótce z Władem do Rangunu! Chcę i muszę się uczyć, aby być pożytecznym człowiekiem i dobrym wodzem...
Nauczyciel i lekarz zdumieli się i z szacunkiem spoglądali na poważną, myślącą twarzyczkę czarnego chłopaka.