Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stwami płynu, zawierającego w sobie sole wapienne. Twardniejąc, nabierają one połysku i pięknego zabarwienia — białego o mglistym blasku tęczowym, lub różowego, żółtego, niebieskiego, zielonego, a nawet czarnego.
Ławica, znana Kalabonom, a broniona przez panujący wśród nich zabobonny strach przed „duchami“, oddawna nie była przez nikogo uczęszczana. Skorupiaki, rosnące spokojnie i nie niszczone przez poławiaczy, potworzyły dużo pereł, a niektóre z nich dosięgły rzadko spotykanych rozmiarów. Baharana, przyjmujący skarby morza od nowych sprzymierzeńców, z zachwytem patrzał na wielkie, jak paznogieć dorosłego mężczyzny perły, mieniące się różnemi barwami, to okrągłe zupełnie, to podłużne, to znów podwójne, zrośnięte, posiadające w środkowej części lekko zaznaczony przegub. Trafiały się też inne — kształtem podobne do gruszki lub zamarzniętej kropli wody, a te były właśnie najbardziej poszukiwane na rynku pereł i najcenniejsze. Z dniem każdym rosły bogactwa Dżaira i wkrótce zostały zamienione na pieniądze. Na prośbę bowiem pana Romana Stewans powiadomił hinduskich jubilerów o perłach andamańskich. Kilku kupców przyjechało natychmiast do