Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rażał pragnienie poddania się małemu wodzowi i pogodzenia się z Minkopi.
— Przekroczymy spokojnie potoki pograniczne i na duchy przodków naszych przysięgniemy przyjaźń i wierność wodzowi i wszystkim Minkopi! — obiecywał Kalabon, wylewając całe strugi łez. Słuchając go, zapłakał też i stary Baharana, po pierwsze, jako rdzenny Andamańczyk, a po drugie dlatego też, iż zrozumiał całą korzyść, wypływającą z zakończenia wieczystej nienawiści i wojny pomiędzy dwoma bratniemi szczepami.
W ostatnim dniu pobytu Anglików w Middle-Hill odbyło się więc uroczyste zawarcie przymierza pomiędzy Minkopi a Kalabonami. Miejsce spotkania starszyzny wyznaczone zostało na Wybrzeżu Ośmiornic. Całą ceremonją dowodził Baharana, który był tak przejęty, że zapomniał o swej słabości i ranach.
Państwo Krawczykowie, Anglicy, Władek z Edytą i komisarz Folkhaw, siedząc na wysokim brzegu, przyglądali się temu, co się działo na brzegu koralowym. Na dużym kamieniu usadowiono Dżaira. Chłopak miał na twarzy znaki swego rodu, nakreślone żółtą farbą. Siedział sztywny i niezwykle poważny, wyczuwając, że zachodzą wypadki bardzo do-