Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Aby być dobrym wodzem i mądrze rządzić ludem i krajem, nie starczą same pieniądze! Potrzeba umieć wiele koniecznych rzeczy! Musisz pojechać do Kalkuty, Bombaju lub chociażby do mojej szkoły w Rangunie i uczyć się, uczyć!... Wtedy dopiero zrozumiesz, co i jak należy robić w kraju Minkopi... Należy też stać się silnym mężczyzną, który nie zna strachu, wahań i łez.
Dżair podniósł na przyjaciela załzawione oczy, a, spotkawszy się z jego niemal karcącem spojrzeniem, zrozumiał, do czego zmierzał Władek. Ukradkiem otarłszy sobie oczy, zaczął mówić:
— Pojadę do twojej szkoły... będę się uczył, dużo — dużo uczył... potem pojadę do Bombaju[1] i znowu będę się uczył... wszystkiego, wszystkiego!...
— Jeżeli tak zrobisz, to myślę, że Minkopi więcej będą mieli pożytku z ciebie, niż ze skarbu Tamaranów, którego nie starczy, aby uszczęśliwić cały lud — zauważyła Edyta, ze wzruszeniem patrząc w roziskrzone oczy czarnego chłopaka.

— I Wlad mi dopomoże w rządzeniu, bo jest on „bratem wodza“, o czem wiedzą już

  1. Wielkie miasto portowe na zachodzie Hindostanu.