Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Profesor Bark twierdzi, że często się to zdarza, ale Hindusi umieją bronić się przed trucizną kobr. Zaklinacze noszą przy sobie mały przyrządzik, którym wypalają sobie zadaną przez żmiję ranę, albo, jeżeli jest niegłęboka, przykładają „kamień wężowy“...
— Co to jest? — zapytała dziewczynka.
— Środek ten uważany jest za cudotwórczy, — zaśmiał się chłopak, — wyrabiają go i sprzedają z dobrym zyskiem kapłani hinduscy. Tymczasem niema w tem nic cudownego! „Wężowy kamień“ jest zwykłą mieszaniną pyłku węgla, sproszkowanego wapna i przepalonej żywicy.
— Czyż mogą pomóc takie proste środki? — zdziwiła się Edyta.
— Owszem! Pomagają dlatego, że wciągają w siebie krew, a z nią razem i jad żmii — objaśnił Władek. Kapłani często podlegają ugryzieniu, bo przecież w niektórych miejscowościach Hindostanu i Indo-Chin kobry uważane są za zwierzęta święte. Wogóle żmije tego gatunku oddawna cieszą się czcią u pogan i nietylko w Indjach, ale też w Afryce, jak to było w starożytnym Egipcie i co pozostało dotąd u niektórych szczepów murzyńskich... Zapewne strach przed temi żmijami utwierdził