Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Władek, leżąc już na koi, myślał o tem, że jutro będzie miał co opowiadać Edycie. Dziewczynka bowiem nie widziała bitwy rekinów. Nie obudził jej widocznie hałas, a może, dowiedziawszy się, że szkunerowi nic nie grozi, ze spokojem dobrze wychowanej Angielki, przewróciła się na drugi bok i usnęła.
Wkrótce i jego zmorzył sen. Dżair, nie wiedząc o tem, spytał go:
— Wlad, czy nie bałeś się?
Władek nic już nie odpowiedział. Czarny chłopak zwinął się w kłębek i, westchnąwszy kilka razy, usnął.