Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Padli sobie w objęcia

Jerzy sponsowiał i spuścił oczy jak pensjonarka.
— Nie smuć się, młodzieńcze! — z udaną powagą przemówił do niego wesoły pan Władek — Sroka na ogonie wieść mi przyniosła, że serce Stefy przy tym młodzieńcu podobno mocniej bije....
Jerzy uśmiechnął się radośnie, lecz zrozumiawszy, że zdradza się, spoważniał i zrobił obojętną minę.
Pozostawili go w spokoju, gdyż zrozumieli jego nastrój.
Starościak opowiadał Bielskiemu, że po skończonej wojnie bolszewickiej, powrócił do rodzinnego Lwowa, otrzymał posadę technika przy wodociągach miejskich i ożenił się.
— Teraz, bracie, dowodzę własnym plutonem, bo mam sześciu synów! — pochwalił się.
— Ho, ho, nie marnujesz czasu! — zaśmiał się Bielski.
— No, przecież z twojej wyszedłem szkoły! — zawołał wesoło pan Władek. — Pamiętasz jak to mawiałeś, że żołnierz chwili nie powinien siedzeć bez pracy?