Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

...Świrczyk wygrał jakąś pełną triumfu melodię...

Zobaczywszy leżące rysie Brzeziński aż czapkę zerwał z głowy i krzyknął:
— Niech żyje pan major! Wiwat!
W tej samej chwili na polanę wypadł idący tropem Wowczok, a za nim — obaj gajowi.
Iwan wstydliwie łypał okiem na Brzezińskiego i milczał.
Świrczyk zaś zdjął trąbkę wiszącą na sznurku i wygrał jakąś dziwną, ale pełną triumfu melodię.
Major dziękował gajowym i wsunął im do rąk nagrodę pieniężną rozradowany i dumny.
Brzeziński odciągnął Gabarę na stronę i mrużąc oczy powiedział z cichym śmiechem.
— Tyś chytry, ale ja chytrzejszy!
Za chwilę obładowani zdobyczą powracali nad Szybene.