Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kłusownik przyłapał Jerzego na uboczu i zdążył mu szepnąć:
— Widział ja, panie, dziś, jak gajowy w puszczy zaciosy robił na świerczkach...
— Po co zaciosy?
— Widać dla kogoś, by drogę wskazać...
— Gdzież ta droga ma prowadzić?
— Nie wiem, panie, choć widzi mi się, że do... Skalnicy...
— Do Skalnicy, gdzie mieszka Spiridon Bira?...
Gabara nic na to nie odpowiedział, gdyż spostrzegł gajowego Bajbałę, który uważnie im się przyglądał. Iwan syknął przez zęby:
— Bajbała nas śledzi... Mówcie coś do mnie, niby o łowach, panie...
Jerzy natychmiast się zorientował, że jest śledzony. Nie zmieniając tonu począł się naradzać z Gabarą o podchodach do trzech obranych na polowaniu rykowisk. Nie spuszczał z oka gajowego, który pokluczywszy dokoła szopy zbliżył się do rozmawiających, by posłyszeć, o czym mówią.
Gdy uspokojony odszedł, Jerzy szepnął do Gabary:
— Wyjdźcie z obozu niespostrzeżenie i obaczcie, dokąd te zaciosy prowadzą, czy rzeczywiście do Skalnicy?
Iwan zaśmiał się cicho i pochyliwszy głowę począł rozwijać onuczkę, mówiąc:
— Nie trzeba chodzić, ja i bez tego wiem, panie. Te ścieżyny przez granie i puszcze nasze w jedną biegną stronę... ku Okopom Świętej Trójcy, a potem ku sowieckiej rubieży na Chocim i Żwaniec...
— Któż tam chadza? — spytał Brzeziński.
— Różni ludzie — wzruszył ramionami kłusownik. — ten przenosi przez granicę jakieś „pysma“, tamten — złoto na sprzedaż, inny — broń albo też... o, panoczku, Bajbała znowu węszy? Czy mam iść?
— Skoro już wiecie, tedy pozostańcie... — odpowiedział Brzeziński i zauważył: — Dawniej tego nie było...
— Było, ino nie tak bardzo — szepnął kłusownik. — Teraz to bolszewicy ośmielili się, od kiedy z Czechami pokumali.
— A-a-a! — zrozumiał wreszcie Jerzy przypomniawszy