Strona:F. A. Ossendowski - Pod sztandarami Sobieskiego.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Za chwilą woskowa świeca w izbie rotmistrza zgasła.
Cisza zapanowała w całej „fortalicji“. Z rzadka tylko rozlegał się okrzyk:
— Warta! — na co z drugiej strony czworoboku budowli odpowiadał przeciągle inny głos:
— Wa-a-a-rta!
Poszczekiwały psy. Za piecem grały świerszcze. Pod podłogą chrobotały myszy i nagle poczęły się miotać z piskiem i cienkim zgrzytem ostrych zębów. Widać łasica znalazła przejście do tajnych legowisk mysich...