Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakich punktów? Niech je kapitan ogłosi! — wołano na sali.
— Najpierw — cała produkcja należy do towarzystwa i zostaje podzieloną pomiędzy członków jego wedle wniesionego kapitału, wydajności pracy, lub specjalnej wiedzy i uzdolnienia pracującego współtowarzysza. Normy tego podziału już zostały ustalone przez radę naszego przedsiębiorstwa na Tajmyrze. Drugie — każdy obywatel, przystępujący do spółki ze swoim kapitałem, musi osobiście przebywać i pracować na terenach północnych, trzecie — część zysku, poza spłaceniem podatków państwu oraz dzierżawy właścicielom terenów, zostaje w kasie stowarzyszenia na cele kulturalne i na utworzenie niezależnego państewka Samojedów na półwyspie Tajmyr.
— Cóż za dziwne wymagania! — zawołał jakiś finansista, uważnie słuchający Pitta Hardfula. — Zakrawa to na romantyzm i dobroczynność!
Posłyszał to kapitan i natychmiast odparł:
— Pierwotna, niczem nie szminkowana uczciwość w życiu naszego społeczeństwa nieraz wydaje się zabawnym romantyzmem, lecz słowa i nazwy nie przerażają mnie, panowie, a warunki moje są niezmienne. Zresztą dodam, że rozumiem, iż wszystko co mówiono tu o bogactwach naszych kopalń na północy, może wydać się przesadą lub bluffem, w celu wyłudzenia kapitałów od moich współobywateli. Oznajmiam więc, że towarzystwo nasze przyjmuje na własny koszt opłatę, przewóz i pobyt na północy komisji rzeczoznawców, których zgromadzenie chciałoby wysłać na zbadanie istotnego stanu rzeczy!
Oznajmiwszy, że biuro nowego, tworzącego się przed-