Strona:F. A. Ossendowski - Miljoner „Y“.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział III.
Łowy.

Wnet po wschodzie słońca Llo obudził śpiących chłopaków.
— Wstawajcie i po umyciu się zjedzcie resztki mięsa i zupy — rzekł.
Ledwie murzyniątka skończyły śniadanie, do ogniska zbliżył się Y.
Miał na sobie łuk, przerzucony przez ramię, a za pasem zatkniętą maczetę. Spoglądał na towarzyszy spokojnym, chociaż surowym wzrokiem.
Wszyscy mimowoli się podnieśli i patrzyli na wodza.
Y podnósł rękę i zaczął mówić:
— Słuchajcie uważnie i starajcie się zrozumieć! Cały rok spędziłem wśród białych, mądrych ludzi. Nauczyłem się od nich wielu pożytecznych rzeczy. Wiem, że oni nigdy nie posyłają do dżungli swoich synów, bo nie doświadczają braku żywności. A wiecie dlaczego?
— Nie! — odezwało się kilka głosów.
— Pewnie dlatego, że są bogaci — dodał czternastoletni Umaru.
— Powiem wam, dlaczego! — ciągnął dalej wódz. — Biali ludzie są mądrzy i zrozumieli jed-