Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/431

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
377
LENIN


Czasem, kryjąc się pomiędzy chwastami ogrodów warzywnych i w zaroślach nad jarem, przedzierał się do wioski żebrak wędrowny, unikał spotkania z komisarzami, wchodził do pierwszej od skraju chaty, rozmowę zaczynał, badał, macał ostrym, podejrzliwym wzrokiem każdą twarz, każdą parę oczu, zadawał przebiegłe pytania, wzdychał, lękiem przejmował, przerażającemi przepowiedniami gnębił, wtrącał w otchłań rozpaczy, napomykał o czemś niewyraźnem, tajemniczem i, poznawszy ludzi, przekradał się później od chaty do chaty i, bojaźliwie oglądając się, szeptał szybko, niby się obawiając, że nie skończy na czas.
Były to ponure, straszne opowieści. Skrawki, okruchy prawdy tonęły we mgle domysłów i tajemniczego, mistycznego fałszu.
— Znaki straszne pokazały się na niebie... Krzyż, obalony przez węża,... miecz ognisty... jeździec blady na koniu rudym... Anioł ze świecznikiem dymiącym,... Antychryst przyszedł i państwo swoje na ziemi zakłada... Widział go we śnie pustelnik Arkadjusz błogosławiony z Atosu... Dwa ów Antychryst posiada oblicza: jedno — Lenina, drugie — Trockiego...
— Boże, zmiłuj się nad nami! — wzdychali chłopi.
— Nasamprzód podniósł rękę Antychryst na pomazańców Bożych... Umarł już śmiercią męczeńską nasz car nieszczęśliwy, przez sługi niewierne porzucony, rychło patrzeć padną w proch cesarz austrjacki, cesarz niemiecki, a po nich — inni... Cara — męczennika zamordowali... a głowę jego posłali do Moskwy... do Kremlu... Lenin pluł na nią i Trockij pluł, a potem w piecu palił... Gdy to robili, burza straszna rozszalała i wszystkich w przerażeniu pogrążyła... W Kremlu straszyło później przez dni dziewięć... Czerwoni żołnierze widzieli błąkające się po nocach blade, gniewne, złowróżbne zjawy... Patrjarcha Filaret... pierwszy car Michał Teodorowicz... Iwan — groźny car... Zamordowany przez Tatara Godunowa — Dymitr — niemowlę... surowa carewna Sofja... mocarny Piotr Wielki z ciężkim kijem w ręku... Później kara Boża dosięgła Lenina... Postrzelony — umiera... Widzenia ma krwawe... miota się... zrywa się z łoża i wyje po nocach: „Ratujcie, zachłysnę się