Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/364

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
318
F. ANTONI OSSENDOWSKI


Na posiedzeniu Komitetu Wykonawczego wniósł projekt przeniesienia się do Moskwy.
— Ucieczka?! — wybuchnęły krzyki. — Kapitulacja przed imperjalizmem?! Zginęliśmy!
Trockij wystąpił z długą i gorącą mową. Dowodził, że opuszczenie Piotrogrodu spowoduje ostateczną klęskę partji.
— Smolny Instytut otoczony jest legendą, stał się fetyszem! — wołał. — Gdy zniknie legenda, — rozwieje się urok naszej władzy. Nie mamy prawa czynić tego!
— Musimy pozostać i umrzeć z honorem na naszych stanowiskach! — krzyknął z patosem Zinowjew, podnosząc nad głową pięść.
Towarzysze przerażonemi, oburzonemi głosami wypowiadali swoje zdania i z wściekłością napadali na wodza. Jeszcze chwila i mógłby być zgubiony w oczach pokornego przed chwilą i wielbiącego go tłumu ludzi, wyciągniętych przez niego z nędzy i nicości.
Lenin słuchał, nie przerywając nikomu, spokojny, prawie wesoły. Nikt nie widział, że palce mu kurczyły się, jak pazury drapieżnego zwierza. Ręce trzymał na kolanach, ukryte pod stołem, aby nie zdradziły jego uczuć.
Nareszcie zgiełk i wrzawa uciszyły się. Wszyscy patrzyli na wodza groźnie, podejrzliwie.
Lenin wstał i mówić zaczął.
Głos drżał, przerywany syczącemi, chrapliwemi westchnieniami.
— Podziwiam was, towarzysze! Zachwycam się waszem bohaterstwem i wiernością dla sprawy proletarjatu! Zaiste imiona wasze przejdą do historji obok imion Dantona, Marata, Robespierre’a! Nie omieszkam dać oceny waszej proletarskiej odwagi przed najszerszemi warstwami narodu! Cześć wam, uwielbienie i miłość pracujących rzesz! Jesteście prawdziwymi wodzami! Przekonaliście mnie i zawstydziliście! Istotnie niech umrze rewolucja, niech w kajdany pójdą miljony dowierzających wam ludzi, aby honor wasz, imię bojowników nie zostały poniżone! Zostajemy w Piotrogrodzie i będziemy w spokoju czekali na swój los...
Opuścił głowę, pięściami wsparł się o stół i głosem