Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Policja wykryła, że jesteście szpiegami... Dziś niezawodnie będzie u was dokonana rewizja... Uprzedzam...
Pani Sauvier poruszyła się gwałtownie, lecz po chwili opanowała wzruszenie i odparła swobodnie, prawie wesoło:
— Co za nonsens! My — i szpiegostwo? Jest to spewnością jedynie wynik naszej lekkomyślnej znajomości z panią de Basse! Słyszałam już, że istotnie ma ona jakieś zatargi z policją. Nie jesteśmy jednak odpowiedzialni za tych, których przyjmujemy w swoim domu!
— Uprzedziłem... — syknął znowu Nesser.
Był blady, jak widmo. Na jedną zaledwie chwilę zawodowa spostrzegawczość obudziła się w nim i przemogła wszystkie inne uczucia. Starczyło tego, aby wprawne oko i wrażliwość na różne drobne odruchy, pochwyciły niepokój i błysk nagłego strachu w oczach Reginy. Już wiedział napewno, że jest zamieszana. Nie należy zatem ratować jej przed karą, niech się stanie zadość sprawiedliwości. Zdradę, czy względem jednostki, czy też całego państwa uważał zawsze za najohydniejszą, najnikczemniejszą zbrodnię. Była to cecha wspólna wszystkim silnym i zuchwałym osobnikom. Zdawało mu się, że myśl ta góruje nad wszystkiem i musi pokierować jego czynami. Jednak po chwili, Regina namiętnym ruchem objęła go, wpiła mu się gorącemi ustami w wargi, zajrzała swemi mądremi oczami, pełnemi łez i szepnęła:
— Najdroższy mój, cudny... chcesz uratować swoją bardzo nieszczęśliwą, bezbronną Rége! O, ty jesteś dobry, nieskończenie szlachetny!