Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ojczyzna — to milcząca, niczego nie żądająca ziemia, po której przed wiekami przewalały się hordy, wędrujące od wschodu i północy! Ojczyzna — to lud, batem pędzony do pracy, znużony pośpiechem uciążliwym, potrzykroć przez niego przeklętym, to lud, co w rozpaczy przebiega swoją drogę życiową! Ziemia milczy i lud pracuje w milczeniu.
— Rządy popychają lud ku wojnie... — odezwał się Rabbit.
— Rządy wychodzą z tegoż ludu! — zaprzeczył reporter. — Cesarzom i prezydentom bezpieczniej jest panować w czasach pokoju, niż w zgiełkliwym, niepewnym okresie wojny. Nie! To nie rządy posyłają lud na śmierć. Jest ktoś inny — zimny, nieznający miłosierdzia! To — demon pożądliwości! Marzy on o zagarnięciu wszystkiego, o wypchaniu swoich kas złotem, na które przerabia i przetapia wszystko, nawet ludzką krew! Czy pan to rozumie? Dopiero, gdy zginie ten płaz nienasycony, trujący wszystkich połyskiem żółtego metalu, ogłuszający ludy brzękiem złota, — dopiero wtedy zwycięży Galilejczyk, Syn Człowieczy i Boży! Zrozumiały i bliski był On skromnym, bezdomnym, ubogim rybakom, pohańbionej, ściganej przez faryzeuszów, chorej Marji z Magdali, lecz nie tym kupczącym drapieżnikom! Nie, nie! Dla nich nauka proroka z Galilei wrogą pozostanie i niepotrzebną!
Amerykanin milczał, patrząc w ziemię nieruchomym wzrokiem.
Głos Nessera przeszedł w szept, jakgdyby zdradzał wielką tajemnicę:
— Rozmawiałem z rannym kapralem — murzynem... Śmiał się w szalonej radości, że wojna oba-