Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziewczyny o inteligentnym wyrazie twarzy. Uderzyła go nieco dziwna wymowa służebnej; wyczuł w jej głosie cudzoziemskie brzmienie. Nie miał jednak czasu zastanawiać się nad tem, gdyż na spotkanie mu wyszła natychmiast pani Sauvier, niezawodnie uprzedzona już przedtem telefonicznie przez portjera.
Pani Sauvier wyciągnęła do niego obie ręce ruchem szczerym i życzliwym. Usadowiła go obok siebie na kozetce i z niezwykłą zręcznością skierowała rozmowę na jego własne życie. Nesser był głęboko zdumiony, bo nie wątpił, że piękna dama posiadała już o nim dość ścisłe wiadomości. Gdy ze zwykłem sobie szyderstwem napomknął jej o tem, pani Sauvier uśmiechnęła się tajemniczo.
— Mamy wspólnych znajomych — rzekła — od nich to zaczerpnęłam garść informacyj o panu. Interesował mnie pan nie od wczoraj. Z podziwem i zachwytem czytałam korespondencje pana z wojny Burów z Anglikami, z Chin podczas powstania partji „Wielkiej Pięści“, no — i z Algesirasu... Znajomy mój — dyplomata dał mi to do przejrzenia. Uważam pana za najwybitniejszego reportera politycznego, obdarzonego przedziwnym darem intuicji i jednocześnie — żelazną logiką!
— I piszącego w „Pioupiou“, w „Hałasie Ulicy“, „Żółtej Kokardzie“ i podobnych „organach“ prasy! — dokończył Nesser ze śmiechem.
— Gdyby tylko pan zechciał, dostałby się pan natychmiast do wielkich dzienników! — zawołała z głębokiem przekonaniem.
— Tego nie wiem, lecz też i nie dążę do tego — odparł. — Są to piśmidła określonych przekonań