Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wypadającem z niej kołem zębatem, poruszającem wszystkie części zbiorowego mechanizmu.
Inaczej było we Francji. Rząd Republiki, jak każdy rząd, dążył do narzucenia ogółowi swej woli. Dochodził do tego jednak nie wyszkoleniem ludności w bezwzględnym posłuchu, lecz wychowaniem w warunkach wrażliwości na pewne, bliskie duchowi rasy hasła. Naród francuski mógł krytykować swój rząd, mógł wydrwiwać go i złorzeczyć mu, lecz nie śmiał dotknąć fetysza haseł, bo one tkwiły w jego mózgu i duszy. Nie ten, to inny rząd, aby tylko posiadał umiejętność odnowienia w odpowiedniej chwili tych znanych, drogich słów i rzucenia ich ulicy, wsi, masom robotniczym, inteligentnym warstwom, — dochodził do celu i wolę swoją narzucał Francuzom.
Odbywał się w praktyce politycznej odrębny proces psychiczny. W Niemczech wola cesarza przeistaczała się w ścisły, lecz bierny czyn, wykonywany przez społeczeństwo i kończący się z zanikiem kierującej woli; we Francji myśl rządu wybuchała w płomienny poryw narodu, który sam wytwarzał zbiorową, długotrwałą wolę. Co było pewniejsze i korzystniejsze dla toczącej się wojny, o tem Nesser nie miał wyrobionego zdania, bo wszystko zależało od napięcia i ciągłości woli, nadającej kierunek wypadkom. Korespondent postanowił sprawdzić swoje spostrzeżenia, korzystając z kilku dni wolnych, niezbędnych dla otrzymania przepustek na front zachodni. Należało jednak znaleźć sprzymierzeńców, myślących inaczej, niż ogół niemiecki. W Austrji przyszłoby mu to z łatwością, Czesi, Węgrzy niezawodnie dostarczyliby mu potrzebnych informacyj... Polacy też.