Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pozostają niezmienione, dodaję tylko asekurację swoją na wypadek śmierci lub zupełnej niezdolności do pracy na sumę trzystu tysięcy franków, co stanowi niepełne dwa lata wypłacanej mi obecnie pensji...
— Tylko? — spytał Rumeur.
— Tylko! — kiwnął głową reporter.
— Ależ zaasekuruję pana na tę sumę nietylko na czas pobytu w Niemczech, lecz nawet na całe życie, bo, bo...
— Bo pan odrobi tę sumę w ciągu tygodnia — dokończył za niego reporter. — Rozumiem to i tak też to sobie wyobrażałem, mówiąc o asekuracji, drogi szefie! A więc zgoda?
— Czegobym ja dla pana nie uczynił?! — z wybuchem zawołał redaktor.
— A ja dla „Hałasu Ulicy!“ — tym samem tonem wtórował mu reporter. — Jutro przedpołudniem musi być gotowa polisa, bo wieczorem już mnie tu nie będzie... Ale, ale! Ledwiem nie zapomniał. Panie Rumeur, mam do pana serdeczną prośbę. Pan mi nie odmówi i użyje swoich wpływowych stosunków dla wyrobienia dobrej posady dla pewnego uczciwego młodzieńca — inwalidy, mego przyjaciela, — Jana Bergeta. Przed wojną chłopak ten pracował jako subjekt w wielkich magazynach...
— To — głupstwo! — zawołał ucieszony redaktor, spodziewał się bowiem czegoś trudniejszego. — Już zrobione! Rozszerzam właśnie składy papieru i farb drukarskich. Wezmę go na magazyniera do siebie, jeżeli jest uczciwy.
— Pod tym względem ręczę za niego, jak za samego pana, mój szefie! — z poważną miną odpowiedział Nesser.