Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ VIII.

Z niezwykłą serdecznością i prostotą spotkał Nesser Marję Louge przed bramą fabryki. Zdawało mu się, że widzi jakąś dawną, drogą znajomą, którą otaczał trwałą przyjaźnią. Marja jednak patrzyła na niego ponuremi oczami. Korespondent spostrzegł w nich nieufność a nawet źle ukrytą niechęć. Przyszła w towarzystwie przyjaciółki. Wysoka, rozrosła, ruda dziewczyna o zmysłowych, purpurowych wargach badała Nessera szyderczym i wyzywającym Wzrokiem. Nesser wmig zrozumiał wszystko. Marja Louge przekonana zapewne była, że reporter ma zamiar wykorzystać przypadkową znajomość. Poczuła się nieszczęśliwą i rozżaloną na niego. Dowiedziawszy się od koleżanek, że nieznajomy pan będzie na nią czekał przed fabryką, opowiedziała przyjaciółce o zajściu w wagonie i ze łzami w oczach spytała:
— Czyż niema już wcale na świecie ludzi uczciwych, Juljo? Nawet teraz, gdy na froncie codziennie tysiące męczenników ginie lub jęczy po szpitalach? Przecież ten pan wie, że jeździłam odwiedzić rannego biedaka — żołnierza? A tymczasem już szuka mnie...
Ruda dziewczyna, mrużąc ciemne oczy, odparła natychmiast:
— Wszyscy ci panowie są przyzwoici i porządni z paniami i panienkami swojej klasy, ale z nami