Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Teraz Nesser zkolei nie zrozumiał powiedzenia Rumeura, więc spytał:
— To niby dlatego, że tak zwane sumienie nie odzywa się wcale, bo zaniemówiło raptem?
— Coś w tym rodzaju! — mruknął redaktor i, obejrzawszy się, zrobił oko do wyzywająco dekoltowanej i uszminkowanej damy, siedzącej za nim.
Po przedstawieniu, przyjaciele spotkali przy wyjściu ze sceny znajome aktoreczki, wsadzili je do auta i pojechali do ulubionego przez Rumeura kabaretu na Place Clichy. Redaktora „Hałasu Ulicy“ spotkano tu ostentacyjnie, orkiestra zagrała nawet tusz na jego cześć, a kelnerzy z maitre d’hôtel’em na czele otoczyli gości. Artystki nie spodobały się Nesserowi. Głupie i brutalnie rozwięzłe rozpoczęły atak już w samochodzie. Z niesytych, chciwych ich oczu, otoczonych niebieskiemi obwódkami, wyzierało niedwuznaczne pytanie, dotyczące honorarjum za spędzoną ze starszymi panami noc. Korzystając z tego, że „kobietki“ wykłócały się z Rumeurem o „menu“, Nesser wyszedł na salę.
Wszystkie stoliki były już zajęte. Wszędzie tkwiły te same żarłoczne, drapieżne i bezczelne pyski i paszcze dostawców wojennych. Bezceremonjalnie chwytano dziewczyny, obejmowano, ściskano i całowano. Chrapliwy śmiech, ohydne mlaskanie warg, pomruk zwierzęcy, pisk i krzyki kobiet wybuchały w różnych końcach lokalu, zadymionego, zwichrzonego dźwiękami wściekającego się jazz-bandu, zgiełkliwego, jak jarmark koński lub jak sala licytacyjna.
Nesser poczuł niesmak, lecz po namyśle przyszedł do wniosku, że kabaret tego rodzaju powinien być właśnie takim, jakim jest cel jego istnienia. Nie przy-