Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oddany Rumeurowi Chalupe, podpiwszy trochę, lubił opowiadać, że kierownik „Hałasu Ulicy“, przebywając na czarnym kontynencie, znakomicie zarabiał, polując na strusie, i porzucił ten kraj dopiero wtedy, gdy wytępił co do nogi wszystkie drogocenne ptaki.
— Jakże to było? — wołali ze śmiechem słuchacze. — Trudno wyobrazić sobie naszego szefa w roli Nemroda!
— Bo też do Nemroda nie był wcale podobny! — odpowiadał Chalupe. — Chwytał strusie gołemi rękami, bez żadnej broni...
— Opowiedz, Chalupe, bo to ciekawe! — prosili współpracownicy „Hałasu Ulicy“.
— Był to wynalazek pana Rumeura, i, jak każdy wielki wynalazek, — zdumiewająco prosty! — mówił zupełnie poważnie sekretarz. — Szef nasz szedł z Arabem na Sacharę, kazał zagrzebywać siebie w piasku, aby tylko ręce i łysa czaszka występowały nazewnątrz... Arab ukrywał się za kamieniami i czekał. Przebiegające strusie spostrzegały leżące na piasku... wielkie jajko. Natychmiast jeden z ptaków usadawiał się na niem. Wtedy Rumeur chwytał strusia za nogi i wołał Araba na pomoc. Rozumiecie?
Wszyscy się śmiali, pytając, czy nic się nie wylęgło z tak ogromnego jajka?
— Owszem! — odpowiadał sekretarz. — Z jajka wyfrunęło żółte pisklątko... „Hałas Ulicy“, moi przyjaciele!
Przypominając sobie nieprzerwane anegdotki, tworzone na poczekaniu przez zawsze pozornie poważnego, a dowcipnego Chalupe’a, Nesser uśmiechał się i spokój powoli powracał do niego.